K: Miałeś okazję pojawić się w programie „Serio?” prowadzonym przez Sokoła
i Żulczyka. W momencie rozmowy o naturalnym przejściu z graffiti do
projektowania komputerowego padły słowa ”Gdyby były dwie osoby, które miałyby
te same kwalifikacje, posiadały by bardzo podobne portfolio, to wybrałbym osobę
która miała styczność z graffiti”. Jakie umiejętności kreuje w człowieku czas
poświęcony na tworzenie w przestrzeni publicznej?
F: Graffiti rządzi się swoimi zasadami, posiada język znany tylko osobom,
które się nim interesują. Na ten język poza nazewnictwem składa się także
stylistyka, wrażliwość na formę, która często bywa abstrakcyjna. W graffiti ważny
jest też kolor, walor, faktura. Osoby malujące nie mają problemu z tworzeniem
projektów manualnie, umieją myśleć abstrakcyjnie, nie boją się rzeczy w stali,
wielkoformatowych. Są to rzeczy bardzo przydatne podczas projektowania.
Innymi zaletami osób związanych z ruchem graffiti są rzeczy wynikające z
relacji międzyludzkich jakie tworzą się pomiędzy tworzącymi np. nielegalne
graffiti. To pewien zestaw cech danego typu człowieka, często jest to sumienność,
lojalność, kreatywność, wyostrzony instynkt łowcy, umiejętność myślenia na przód,
tworzenia pod presją czasu, czy chęć ciągłego samorozwoju, wyznaczania sobie
nowych celów i zdobywania ich.
K: Wielkie
miasta, które niegdyś zdobiły szare ściany budynków , dziś powstają na nich
kolorowe murale. Miasta przybierają formę ogromnej galerii sztuki, która
tworzy się w przestrzeni, na co dzień nam obojętnej. Kiedy nastało to „pospolite
ruszenie” jakim jest wykorzystywanie sztuki ulicznej i zaprzestanie
nazywania jej wandalizmem?
F: Wandalizm jako akt jest czynnikiem twórczym. Od chęci zmiany zastanego
porządku rozpoczęła się cała historia graffiti, czy street artu. To dzięki działaniom
nielegalnym, nachalności wchodzenia ich w ułożoną przestrzeń miejską, ludzie
zaczęli oswajać się z tego typu działaniami. To początek tego co obserwujemy
dzisiaj, aprobaty społeczeństwa wielkowymiarowych dzieł, instytucjonalizacja
zjawiska, stworzenia się całego biznesu jako towarzyszy temu ruchowi.
Bliskość wielkich prac często znanych artystów zaczęła wpływać na
koniunkturę nowych inwestycji deweloperskich w danym rejonie, czy choćby stała
się sposobem na kreowanie wizerunku danej okolicy. Zaczęło być to opłacalne zarówno
dla władz miast, które zazwyczaj są organizatorami festiwali, jak i dla samych
artystów. Artyści Ci poza działalnością festiwalową przeważnie tworzą prace z
których sprzedaży żyją. Z każdym nowym muralem wzrasta ich rozpoznawalność w świecie
sztuki, co przekłada się bezpośrednio na popularność i wzrost zapotrzebowania
na ich projekty. Dany mural staje się niczym innym jak wielkoformatowym
billboardem reklamujących twórczość.
Mam wrażenie, że rzadkością jest zapraszanie do współpracy artystów, którzy
tworzą sztukę trudniejszą, która zmusza przechodnia do refleksji, która porusza
i pokazuje palcem problemy. To samo tyczy się artystów, którzy uprawiają sztukę
abstrakcyjną. Osobowości przy pracach których podczas oglądania, poza oczyma
musi pracować także wyobraźnia. Takim zawsze jawił mi się street art, który
został zastąpiony mural artem. Prostym, zrozumiały dla każdego.
Oczywiście nie znaczy to, że sztuka ta ma być w moim mniemaniu tylko
kierowana do nielicznych, chodzi mi bardziej o zachowanie rozsądku i równowagi.
Sztuka nie może tylko spełniać roli ozdobnej.
Rozumiem, że jest to mniej komfortowa sytuacja dla samych władz miasta,
taka sztuka zazwyczaj jest pokazywana, wręcz zamykana w ścianach galerii tutaj
wystawiana jest konfrontacje z całym społeczeństwem.
K: Warsztaty
graficzne z Forin’em, czy uważasz że osoby takie jak Ty, które mają pewną już pozycję
na rynku, winne są następnym pokoleniom zdolnych grafików dawać szansę rozwoju?
Czy jesteś zadowolony z efektu finalnego-wyglądu limitowanej okładki Parias?
F: Myślę, że jest to sprawa indywidualna. Wychodzę z założenia, że jeżeli
ktoś kiedyś tę wiedzę sam mi przekazał, zaszczepił we mnie chęć samorozwoju w
danej dziedzinie to czuję się w obowiązku spróbować ją przekazać innym.
Praca z ludźmi zawsze mnie fascynowała, pomimo tego, że nigdy nie byłem
ekstrawertykiem. Możliwość wspólnej kreacji, wzajemnej inspiracji wpływa
pozytywnie na twórczość każdej z osób biorących udział w tego typu wyzwaniach. Warsztaty
nieoczekiwanie zbudowały relacje międzyludzkie trzymane do dzisiaj. Bardzo to
cenię.
Efekt finalny, wygląd zaskoczył zarówno organizatorów, wydawcę jak i samych
kursantów. Stworzyliśmy pierwszą na świecie okładkę, przy której jednocześnie
pracowało tylu artystów. Każda grafika, nawet wersja płyty jest unikalna ze
względu na to, że zrobiona jest manualnie. W środku poza płytą winylową znajduje
się wspomniane 12 sygnowanych podpisami grafik, gazetka z opisami
biograficznymi artystów. Każde ręcznie robione pudełko jest numerowane. Biały
kruk polskiej fonografii. Do dzisiaj jest to dla mnie jedna z ulubionych okładek
przy których mogłem pracować i projekt, który zapamiętam do końca życia.
Więcej o projekcie na stronie www poświęconej całej akcji:
F: Projekt ten jest połączeniem czystości projektowej z naturalnymi wręcz
sprawiającymi wrażenie ręcznie robionych części okładki. Do wykonania opakowania
wykorzystaliśmy papier z odzysku. Jest on specjalnie nieuszlachetniany żadnymi środkami
chemicznymi po to, aby przy każdym dotknięciu opakowania nabierało ono
ciemniejszego koloru poprzez zostawianie palcami śladów. Tak jak okładki
starych zeszytów/brulionów. Przy produkcji okładki nie użyto prawie w ogóle
farby drukarskiej (tylko tracklista w środku opakowania drukowana jest białą farbą).
Cała grafika została uzyskana za pomocą różnego typu tłoczeń.
Okładka płyty jest moją częścią protestu jaki zawarty jest na warstwie
muzycznej płyty. Protestem przeciwko nachalnym krzyczącym pstrokatym okładkom –
ma być kontrą dla nich, przeciwko wszechobecnej reklamie i marketingowi, które
spychają muzykę na dalszy plan. Wręcz jakby mówiącym nam, że bez nich nie uda
się czegoś zrobić, czy odnieść sukcesu sprzedażowego. Swoistym powrotem do
korzeni, gdzie muzyka jest najważniejsza. Gdzie jedynie zawartość tekstowa i
muzyczna płyty stanowi o tym, czy płyta jest dobra.
Media jakie używam podczas projektowania dobierane są do wymyślonej
kreacji. Nie mam ulubionej techniki. Staram się nie ograniczać w stylistyce,
czy ulegać trendom. Moim zdaniem finalnie mogą szkodzić samemu projektowi jak i
projektantowi.
K: Skąd wziął się
pomysł na stworzenie graffiti z okazji nowej płyty Wu Tang’u „A Better Tomorrow”?
Od samego początku współpracowaliście z grupą, czy przypadek sprawił, że
projekt został zauważony?
F: Projekt ten jest wynikiem pracy wielu osób, które krok po kroku
sumiennie wypracowywały kontakt z amerykańską wytwórnią, wydawcą Wu-Tang Clan.
Osobiście chciałem, aby akcja ta pokazała innym to, że jeśli potrafisz o czymś marzyć
to potrafisz także tego dokonać. Tak interpretuję tytuł "A BETTER
TOMORROW". Mam nadzieję, że ten film, czy sama praca zmotywuje innych do
działania.
K: „Most63” niebanalny koncept, zestawienie poglądów
młodych ludzi z starszym pokoleniem. 63 krótkie filmy, które pokazują różnice
międzypokoleniowe w rozumieniu wartości. Skąd wziął się pomysł na cały projekt,
jak i jego przedstawienie?
F: Projekt ten zrodził w mojej głowie ponad rok temu. Jest wynikiem doświadczeń
kilku innych projektów, które realizowałem wcześniej, przede wszystkim Projektu
Wolność. Samemu nie miałem możliwości go zrealizować, ze względu na siły
przerobowe, jak i przez budżet jaki potrzebny był do realizacji składowych. To
za duży projekt jak na jedną osobę. Rękę podał mi mój kolega Piotrek Jasiński.
Udoskonaliliśmy koncepcje, podzieliliśmy obowiązki. Udało zdobyć się częściowe
finansowanie, wsparła nas finansowo prywatna firma. Projekt ruszył.
Nie ukrywam było wiele ciężkich chwil przepełnionych zwątpieniem, brakiem
motywacji jednak przezwyciężyliśmy wszystko i udało się go zrealizować.
Opowiada on o dwóch pokoleniach ludzi, którzy zamieszkują Warszawę. O
ludziach, którzy ukochali to miasto każdy na swój sposób. Chciałem, aby ten
projekt stał się pomostem nie tylko pomiędzy tamtym minionym a teraźniejszym
czasem, ale także właśnie pomiędzy tymi pokoleniami.
Jako twórcy zdawaliśmy sobie także sprawę z tego, że to może ostatnia chwila, by porozmawiać z uczestnikami czy też naocznymi świadkami Powstania na tematy, na które do tej pory Ci ludzie nie mieli okazji się wypowiadać i jak sami przyznali pierwszy raz ich ktoś o to zapytał.
Graffiti z okazji nowej płyty Wu Tang’u „A
Better Tomorrow”