czwartek, 18 grudnia 2014

Reggae na majku

   Dziś artysta reprezentujący polską scenę muzyki reggae. Osobiście kojarzę ledwie kilka utworów z tego gatunku. MadMajk jednak wychodzi poza ramy klasyki, zahaczając o klimaty hip-hopowe. Ta opcja zdecydowanie trafia w mój gust, poszerzając tym samym moją playlistę o nowe utwory.

K: Masz już sporo osiągnięć, miałeś szanse pracować z największymi osobistościami na polskiej scenie muzycznej. Jaki jest Twój przepis na sukces?

MM: Dziękuję. Mam nadzieje, że będzie mi dane zrobić jeszcze więcej. Mając na myśli polską scenę muzyczną, masz na myśli pewnie polską scenę reggae. Owszem, miałem okazję i szczęście współpracować z dużą ilością znakomitych ludzi z naszego rodzimego reggae jak i z reszty świata za co jestem wdzięczny. Te wszystkie kooperacje to najlepsza szkoła.

Jeśli chodzi o receptę na sukces w mojej opinii, to na pewno jest kilka zmiennych, których jest on wynikiem. Talent to raz, dwa to przede wszystkim ciężka praca. Robić jak najwięcej i jak najczęściej, myśleć o tym, uczyć się i robić wszystko co może poprawić Twoje umiejętności. Kolejna rzecz to być w określonych miejscach o określonym czasie. Poznawać ludzi, być tam gdzie „się dzieje”. Starać się przebywać wśród ludzi którzy robią dobrze to w czym chcesz być dobrym. Jeśli chodzi o muzykę to na pewno w dzisiejszych czasach jak chcesz zaistnieć to musisz być wszędzie- Instagram, Facebook, Soundcloud, Youtube itp. Zadbać o promocję i dobrą jakość tego co od Ciebie wychodzi. Być oryginalnym od muzyki po video i grafikę. No i trzeba mieć trochę szczęścia.

K: Do jakiego odbiorcy jest skierowana Twoja muzyka? Co chciałbyś osiągnąć przekazem swoich tekstów?
                                                                                

MM: Robię tak różne rzeczy, że nie mam preferencji jeśli chodzi o słuchacza. W ciągu ostatnich 2 tygodni wypuściłem hip-hopowy, samplowany instrumental „Somebody bigger” i trailer bardzo słodkiej miłosnej piosenki reggae „Missing you”, wyprodukowany przez K-JAH. Na przestrzeni ostatnich 14 lat nagrywałem Jazzowe rzeczy, reggae, hip-hop, dancehall więc przekrój słuchacza jest duży. Słuchają mnie starsi i młodsi. Ludzie z różnych środowisk. Co chciałbym osiągnąć moimi tekstami? Chciałbym dawać ludziom do myślenia, innym razem dawać nadzieję, czy po prostu coś skomentować, wyrazić siebie. Świata nie zmienię, ale na pewno umilę komuś kilka chwil. 

K: Jak to się stało, że coraz częściej artyści reggae wychodzą poza ramy tej muzyki, zahaczając np. o klimaty hip-hop’owe?

MM: Trudno o jakąś ogólną konkluzję. Jedni chcą się rozwijać inni zarabiać lepiej. Na pewno hip-hop jest bardziej dochodowy i popularny niż reggae. Ci którzy robią muzę profesjonalnie i z tego żyją dobrze to wiedzą, dlatego powstają takie kawałki. Kolejną  sprawą jest to, że środowiska się przecierają. Jeżdżąc na koncerty, grając po Polsce  czy świecie poznajesz różnych ludzi na festiwalach czy innych imprezach i po prostu zawiązują się fajne koneksje. Jest jeszcze opcja taka, że wielu raperów nie umie śpiewać, a chcą mieć melodyjne, wpadające w ucho refreny wiec szukają np. wśród „reggaemanów”. No i hip-hop z reggae się pięknie miksuje. Pewnie jeszcze by się coś znalazło. 



K: W życiu prawie każdego artysty działającego w zespole nastaje moment, kiedy postanawia on rozwinąć swoją solową karierę. Jak było z Tobą? Był to jakiś wyszczególniony moment? Impuls czy naturalna chęć pójścia o krok dalej?


MM: Zawsze marzyłem o zrobieniu płyty „solo”. Wcześniej nagrałem dwie między stylowo-jazzowe płyty z Bauagan’em. Grając równolegle z moim bratem Malikiem jako SingleDread pisałem swoje kawałki reggae, ale zawsze jakoś nie było energii żeby to zebrać razem i wydać. Nastąpił moment przełomowy w moim życiu. Postanowiłem, że wyjadę z kraju na jakiś czas i tak zrobiłem, zostawiłem wszystko. Wyjechałem na Ibizę. Pracowałem w Global Reggae Bar. Pół roku na plaży. Ciągle reggae, słońce, klapki na nogach. Jak wróciłem stwierdziłem że trzeba tą reggae płytę nagrać i tak powstał „Wartości system”.

K: Do którego z projektów masz największy sentyment?

MM: Ciężko powiedzieć. Kocham grać reggae jako SingleDread Sound. Mikrofon w ręku i rodzony brat (Malik) za DJ’ką. To był mój impuls żeby cokolwiek robić z głosem i tak zostanie do końca, siła braci. Czasem dołącza do nas Czapla (drugi selektor). Rodzina - do tego zawsze jest sentyment. Z kolei granie z Bauagan’em to totalne odrealnienie i inna bajka. Jazzowe połamane bity, dziwne harmonie i schematy - niesamowite światy. Niestety z racji moich podróży zawiesiliśmy działalność. Mam nadzieję, że jeszcze będzie nam dane pograć razem, tęsknie za tym. Na pewno coś jeszcze zmajstrujemy. Mam kontakt z Norbullem, moim zdaniem jednym z najlepszych kontrabasistów jakich słyszałem w Polsce i od czasu do czasu rozmawiamy o zrobieniu czegoś nowego. Iskra się tli więc na pewno coś powstanie. Mam nadzieję, że szybko!

K: W dobie Internetu mamy coraz więcej młodych ludzi chcących zrobić karierę muzyczną. Internet jest ekspresową opcją pokazania się światu. Ty zaczynałeś w czasach kiedy komputery nie były aż tak popularne. Jakie były Twoje sposoby na promocję swojej muzyki?

MM: Jak ja zaczynałem to nikt z nas nie myślał o promocji muzyki- rok 2000-2001. Po prostu robiliśmy muzykę i to się liczyło. Napisać nowy tekst, pójść na imprezę i czekać, aż PabloPavo da mi mikrofon, żebym mógł ponawijać tym swoim piskliwym głosikiem do ludzi. Byliśmy promocją samą w sobie. Czasem się coś wrzuciło na forum Reggaenet i tyle. Inna kwestia jest taka, że nie było wtedy dużo soundsystemów w kraju, wiec mieliśmy trochę ułatwione zadanie. Dziś jest inaczej, ale czy źle? Nie sądzę. Świat się rozwija więc trzeba się rozwijać razem z nim, płynąć z nurtem, a nie narzekać że fajnie było w 90tych. Tu i teraz się liczy.

    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz