środa, 24 grudnia 2014

"Tu będzie street art"

   Kilka tygodni temu wracając z uczelni dostałam wiadomość, a w niej informację  o możliwości przeprowadzenia wywiadu z Forinem. Początkowo uznałam że to żart! Wywiad tej rangi wydawał się niemożliwy, ponieważ ciężko jest nam namówić nawet mało znanego artystę, do pojawienia się na naszej stronie. To stanowczo najlepszy wywiad, jaki udało nam się do tej pory przeprowadzić. Dodatkowym walorem jest samo podejście artysty. Zostaliśmy potraktowani profesjonalnie, pomimo że jesteśmy dopiero „raczkującą” stroną. Pozostaje mi jedynie podziękować Forinowi, a was zaprosić do lektury.  


K: Miałeś okazję pojawić się w programie „Serio?” prowadzonym  przez Sokoła i Żulczyka. W momencie rozmowy o naturalnym przejściu z graffiti do projektowania komputerowego padły słowa ”Gdyby były dwie osoby, które miałyby te same kwalifikacje, posiadały by bardzo podobne portfolio, to wybrałbym osobę która miała styczność z graffiti”. Jakie umiejętności kreuje w człowieku czas poświęcony na tworzenie w przestrzeni publicznej?  

F: Graffiti rządzi się swoimi zasadami, posiada język znany tylko osobom, które się nim interesują. Na ten język poza nazewnictwem składa się także stylistyka, wrażliwość na formę, która często bywa abstrakcyjna. W graffiti ważny jest też kolor, walor, faktura. Osoby malujące nie mają problemu z tworzeniem projektów manualnie, umieją myśleć abstrakcyjnie, nie boją się rzeczy w stali, wielkoformatowych. Są to rzeczy bardzo przydatne podczas projektowania.

Innymi zaletami osób związanych z ruchem graffiti są rzeczy wynikające z relacji międzyludzkich jakie tworzą się pomiędzy tworzącymi np. nielegalne graffiti. To pewien zestaw cech danego typu człowieka, często jest to sumienność, lojalność, kreatywność, wyostrzony instynkt łowcy, umiejętność myślenia na przód, tworzenia pod presją czasu, czy chęć ciągłego samorozwoju, wyznaczania sobie nowych celów i zdobywania ich.


K: Wielkie miasta, które niegdyś zdobiły szare ściany budynków , dziś powstają na nich kolorowe murale.  Miasta przybierają formę ogromnej galerii sztuki, która tworzy się w przestrzeni,  na co dzień nam obojętnej. Kiedy nastało to „pospolite ruszenie” jakim jest wykorzystywanie  sztuki ulicznej i zaprzestanie nazywania jej wandalizmem?  

F: Wandalizm jako akt jest czynnikiem twórczym. Od chęci zmiany zastanego porządku rozpoczęła się cała historia graffiti, czy street artu. To dzięki działaniom nielegalnym, nachalności wchodzenia ich w ułożoną przestrzeń miejską, ludzie zaczęli oswajać się z tego typu działaniami. To początek tego co obserwujemy dzisiaj, aprobaty społeczeństwa wielkowymiarowych dzieł, instytucjonalizacja zjawiska, stworzenia się całego biznesu jako towarzyszy temu ruchowi.

Bliskość wielkich prac często znanych artystów zaczęła wpływać na koniunkturę nowych inwestycji deweloperskich w danym rejonie, czy choćby stała się sposobem na kreowanie wizerunku danej okolicy. Zaczęło być to opłacalne zarówno dla władz miast, które zazwyczaj są organizatorami festiwali, jak i dla samych artystów. Artyści Ci poza działalnością festiwalową przeważnie tworzą prace z których sprzedaży żyją. Z każdym nowym muralem wzrasta ich rozpoznawalność w świecie sztuki, co przekłada się bezpośrednio na popularność i wzrost zapotrzebowania na ich projekty. Dany mural staje się niczym innym jak wielkoformatowym billboardem reklamujących twórczość.

Mam wrażenie, że rzadkością jest zapraszanie do współpracy artystów, którzy tworzą sztukę trudniejszą, która zmusza przechodnia do refleksji, która porusza i pokazuje palcem problemy. To samo tyczy się artystów, którzy uprawiają sztukę abstrakcyjną. Osobowości przy pracach których podczas oglądania, poza oczyma musi pracować także wyobraźnia. Takim zawsze jawił mi się street art, który został zastąpiony mural artem. Prostym, zrozumiały dla każdego.
Oczywiście nie znaczy to, że sztuka ta ma być w moim mniemaniu tylko kierowana do nielicznych, chodzi mi bardziej o zachowanie rozsądku i równowagi. Sztuka nie może tylko spełniać roli ozdobnej.  

Rozumiem, że jest to mniej komfortowa sytuacja dla samych władz miasta, taka sztuka zazwyczaj jest pokazywana, wręcz zamykana w ścianach galerii tutaj wystawiana jest konfrontacje z całym społeczeństwem.

K: Warsztaty graficzne z Forin’em, czy uważasz że osoby takie jak Ty, które mają pewną już pozycję na rynku, winne są następnym pokoleniom zdolnych grafików dawać szansę rozwoju? Czy jesteś zadowolony z efektu finalnego-wyglądu limitowanej okładki Parias?

F: Myślę, że jest to sprawa indywidualna. Wychodzę z założenia, że jeżeli ktoś kiedyś tę wiedzę sam mi przekazał, zaszczepił we mnie chęć samorozwoju w danej dziedzinie to czuję się w obowiązku spróbować ją przekazać innym.

Praca z ludźmi zawsze mnie fascynowała, pomimo tego, że nigdy nie byłem ekstrawertykiem. Możliwość wspólnej kreacji, wzajemnej inspiracji wpływa pozytywnie na twórczość każdej z osób biorących udział w tego typu wyzwaniach. Warsztaty nieoczekiwanie zbudowały relacje międzyludzkie trzymane do dzisiaj. Bardzo to cenię.

Efekt finalny, wygląd zaskoczył zarówno organizatorów, wydawcę jak i samych kursantów. Stworzyliśmy pierwszą na świecie okładkę, przy której jednocześnie pracowało tylu artystów. Każda grafika, nawet wersja płyty jest unikalna ze względu na to, że zrobiona jest manualnie. W środku poza płytą winylową znajduje się wspomniane 12 sygnowanych podpisami grafik, gazetka z opisami biograficznymi artystów. Każde ręcznie robione pudełko jest numerowane. Biały kruk polskiej fonografii. Do dzisiaj jest to dla mnie jedna z ulubionych okładek przy których mogłem pracować i projekt, który zapamiętam do końca życia.

Więcej o projekcie na stronie www poświęconej całej akcji:

K:  Współtworzyłeś wiele wydawnictw na polskiej scenie muzycznej. Jedną z ciekawszych prac jest okładka Parias w której wykorzystałeś wiele ciekawych rozwiązań. Jak wyglądała praca nad okładką? Chcesz częściej tworzyć tego typu projekty, stawiając na fakturę, a nie klasyczną grafikę?

F: Projekt ten jest połączeniem czystości projektowej z naturalnymi wręcz sprawiającymi wrażenie ręcznie robionych części okładki. Do wykonania opakowania wykorzystaliśmy papier z odzysku. Jest on specjalnie nieuszlachetniany żadnymi środkami chemicznymi po to, aby przy każdym dotknięciu opakowania nabierało ono ciemniejszego koloru poprzez zostawianie palcami śladów. Tak jak okładki starych zeszytów/brulionów. Przy produkcji okładki nie użyto prawie w ogóle farby drukarskiej (tylko tracklista w środku opakowania drukowana jest białą farbą). Cała grafika została uzyskana za pomocą różnego typu tłoczeń.

Okładka płyty jest moją częścią protestu jaki zawarty jest na warstwie muzycznej płyty. Protestem przeciwko nachalnym krzyczącym pstrokatym okładkom – ma być kontrą dla nich, przeciwko wszechobecnej reklamie i marketingowi, które spychają muzykę na dalszy plan. Wręcz jakby mówiącym nam, że bez nich nie uda się czegoś zrobić, czy odnieść sukcesu sprzedażowego. Swoistym powrotem do korzeni, gdzie muzyka jest najważniejsza. Gdzie jedynie zawartość tekstowa i muzyczna płyty stanowi o tym, czy płyta jest dobra.

Media jakie używam podczas projektowania dobierane są do wymyślonej kreacji. Nie mam ulubionej techniki. Staram się nie ograniczać w stylistyce, czy ulegać trendom. Moim zdaniem finalnie mogą szkodzić samemu projektowi jak i projektantowi.

K: Skąd wziął się pomysł na stworzenie graffiti z okazji nowej płyty Wu Tang’u „A Better Tomorrow”? Od samego początku współpracowaliście z grupą, czy przypadek sprawił, że projekt został zauważony?

F: Projekt ten jest wynikiem pracy wielu osób, które krok po kroku sumiennie wypracowywały kontakt z amerykańską wytwórnią, wydawcą Wu-Tang Clan. Osobiście chciałem, aby akcja ta pokazała innym to, że jeśli potrafisz o czymś marzyć to potrafisz także tego dokonać. Tak interpretuję tytuł "A BETTER TOMORROW". Mam nadzieję, że ten film, czy sama praca zmotywuje innych do działania.

K:  „Most63” niebanalny koncept, zestawienie poglądów młodych ludzi z starszym pokoleniem. 63 krótkie filmy, które pokazują różnice międzypokoleniowe w rozumieniu wartości. Skąd wziął się pomysł na cały projekt, jak i jego przedstawienie?

F: Projekt ten zrodził w mojej głowie ponad rok temu. Jest wynikiem doświadczeń kilku innych projektów, które realizowałem wcześniej, przede wszystkim Projektu Wolność. Samemu nie miałem możliwości go zrealizować, ze względu na siły przerobowe, jak i przez budżet jaki potrzebny był do realizacji składowych. To za duży projekt jak na jedną osobę. Rękę podał mi mój kolega Piotrek Jasiński. Udoskonaliliśmy koncepcje, podzieliliśmy obowiązki. Udało zdobyć się częściowe finansowanie, wsparła nas finansowo prywatna firma. Projekt ruszył.

Nie ukrywam było wiele ciężkich chwil przepełnionych zwątpieniem, brakiem motywacji jednak przezwyciężyliśmy wszystko i udało się go zrealizować.

Opowiada on o dwóch pokoleniach ludzi, którzy zamieszkują Warszawę. O ludziach, którzy ukochali to miasto każdy na swój sposób. Chciałem, aby ten projekt stał się pomostem nie tylko pomiędzy tamtym minionym a teraźniejszym czasem, ale także właśnie pomiędzy tymi pokoleniami.

Jako twórcy zdawaliśmy sobie także sprawę z tego, że to może ostatnia chwila, by porozmawiać z uczestnikami czy też naocznymi świadkami Powstania na tematy, na które do tej pory Ci ludzie nie mieli okazji się wypowiadać i jak sami przyznali pierwszy raz ich ktoś o to zapytał.

 
 
                            Graffiti z okazji nowej płyty Wu Tang’u „A Better Tomorrow”

1 komentarz: